wtorek, 15 stycznia 2013

Z cyklu opowieści: Lilly o Kamili


 
Specjalnie dla Was, przedstawiamy kolejną część, z cyklu opowieści "Lilly o Kamili".
 
Tym razem poznacie, pewną historię o zniknięciu naszej Miss. Dowiecie się dlaczego Kamila przy kluczach w torebce nosi miniaturową latarkę, otwieracz i śrubokręt.
Nawet się nie spodziewacie, jakie pomysły do głowy przychodzą Naszej Mis gdy np. w mieszkaniu zepsuje się bojler...
 
Miłego czytanie! Zapewniam będzie zabawnie.
 
 
m.m.
 
 

 
Część 2
 
Kamila i zaradność

Pamiętam pewnego razu w domu wybuchła panika:  "Kamila zniknęła!"
 
Nasz dom w Królikowie znajdował się obok ogromnego stawu, wiec mama była przerażona faktem, że Kamila mogła po prostu do niego wpaść . Mieszkałyśmy w małej, przyjaznej wsi, wiec pamiętam sąsiadów biegających wraz z cała rodziną, próbujących odnaleźć małą zgubę. Kamila miała wtedy 3 lata... Poszukiwania trwały jakaś godzinę . Co się okazało? Otóż, każdego dnia o 3 nasza mama odbierała nasza starsza siostrę Izabelę z przedszkola, które znajdowało się jakieś 10 minut drogi od domu- w remizie strażackiej w Królikowie.
Mama brała Kamilę na spacer i w tym samym czasie odbierała Izę z przedszkola...wiec nasza mała miss postanowiła, że pójdzie odebrać siostrę ze szkoły ...tym razem bez towarzystwa naszej mamy...Pamiętajcie, że miała wtedy 3 lata. Kiedy przerażona mama znalazła Ją w połowie drogi maszerującą naprzód w kierunku przedszkola , na pytanie “dziecko co ty tutaj sama robisz ?” Usłyszała “Idę po Izunie do przedszkola” . Tak tak, Kamila już wtedy wykazywała oznaki samodzielności
.
 
W tej chwili przychodzi mi do głowy nasza codzienność w Dublinie.
 
Kamila nie czeka na hydraulika, żeby jej zainstalował pralkę..Idzie do sklepu, kupuje potrzebne klucze i instaluje ja sama. Nie oddaje butów do szewca by wymienić korek...bierze kombinerki i gwoździe i naprawia buty sama.
Ona nie czeka na spóźnionego pana malarza, który powinien zagipsować stare dziury po gwoździach i pomalować pokój...ona bierze gumę do żucia ...zakleja dziury i maluje pokój sama-prawdziwa historia...

Kto powiedział, że potrzebny jest specjalny hak by naprawić karnisz, na którym trzymają się ciężkie kilkukilogramowe zasłony do okien...Kamila bierze ogromna śrubę, którą to wyciągnęła z pralki przy jej instalacji i  wkręca ją do ściany przy użyciu młotka i kombinerek, po czym zawiesza na niej karnisz ...hehe
Zawsze myślałam, że ona jest jak taki mały MCGyver ...haha a najlepszym dowodem jest to, że przy kluczach do domu nosi miniaturowa latarkę, otwieracz i miniaturowy śrubokręt, którym to właśnie przed wczoraj naprawiałam radio.
Najlepsze jest to ze czasami kończy się to bardzo zabawnie ...
Pamiętam pewnego razu zepsuł się nam bojler w domu. Nękałyśmy naszą spółdzielnie, żeby nam to naprawili, ale bez odzewu...Po tygodniu bez cieplej wody Kamila zmęczyła się czekaniem i postanowiła naprawić bojler sama...Tak więc, siedzę sobie w pokoju i nagle słyszę pisk Kamili , w tym samym momencie ogromny huk, po czym gasną wszystkie światła w domu...
"Kurcze Lilly, chciałam naprawić bojler i mi wybuchł powiedziała zaskoczonym głosem.
 hehe nadal pamiętam moje zdziwienie ....
"Ale jak ty chciałaś naprawić bojler?" - zapytałam uśmiechając się ze zdziwieniem.
"Ano ostatnim razem jak się zepsuł to widziałam, że ten facet tam cos otwierał i podkręcał taką gałką, wiec chciałam to otworzyć a tu mi tak huknęło i aż iskry poleciały...Powiedziała niewinnym głosem haha...nadal śmiać .mi  się chce, gdy to sobie przypomnę
Był to styczeń, niedziela wieczór, mróz , a my nie tylko jesteśmy bez cieplej wody, ale również bez prądu , światła , ogrzewania i nasze telefony są na wyczerpaniu...no i teraz w czym problem?
Pamiętam jak dziś, nas siedzące na kanapie zawinięte we wszystkie szlafroki i koce, jakie były w domu dzwoniące po wszystkich znajomych czy ktoś nie mógłby nam pomóc...
Razem z naszą współlokatorką Viki próbowaliśmy zaglądać w bezpieczniki by sprawdzić czy wszystko ok lecz nawet gdy już je odnalazłyśmy nie byłyśmy w stanie powiedzieć co tu się stało.
Najlepsze było to, że przez ten cały czas chichraliśmy się, wyobrażając sobie jak ta historia się skończy...Mówimy tu o dwugodzinnym wymyślaniu historii, że zaraz zamienimy się w kostki lodu i będzie nas można oglądać w muzeum...bez stresowo hehe.
Okazało się, że było to zabezpieczenie, które zareagowało na zwarcie, wywołane przez Kamilę próbującą  naprawić bojler. Odkrył to kolega elektryk , który pojawił się po dwóch godzinach.
Nic dodać nic ująć ...ale jestem przekonana, że to nie żadna nauczka dla Kamili i zrobi dokładnie to samo gdy bojler popsuje się następnym razem...
A tak naprawdę to mam nadzieje, że tak będzie, bo przynajmniej jest wesoło .
 

Tak więc kochani Kamila jest idealnym odzwierciedleniem irlandzkiego powiedzenia "not just a pretty face" - "nie tylko piękna buzia"

Głosujcie na nasza Kamilkę! Ona będzie godnie reprezentować Polkę!
 

Pozdrawiam Lilly
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz